+ the interview
WSCHODNIA ZACHODNIA
Właśnie skończyła zdjęcia do rosyjskiej superprodukcji „Taras Bulba” w reż. Władimira Bortki, na podstawie powieści Mikołaja Gogola. Dostała główną rolę kobiecą, gra polską księżniczkę. Do niedawna myślała o Rosji raczej niechętnie. „Nie zdawałam sobie sprawy, że to fascynujący, przedziwny świat, którego reguł nie rozumiem, jakbym weszła do bajkowej krainy, gdzie wszystko jest nowe, inne. Na Wschodzie nawet stosunki międzyludzkie podlegają innym niż na Zachodzie standardom. Na planie filmowym we Francji w środku lasu obsługa potrafi wyczarować stół nakryty białym obrusem i podać aktorom obiad ze srebrnymi sztućcami i kryształowymi kieliszkami do wina. W Rosji obiad je się byle gdzie, pije herbatę z plastikowych kubków, reżyser jest wszechmogącym carem”. Gdy zaczynali pracę, ostrzegł Magdę, że lubi pokrzyczeć, bo jest cholerykiem. Ona ma się tym zupełnie nie przejmować, a z wrzasków wyławiać najistotniejszy przekaz: jak grać. Dzięki temu udało jej się doskonale wejść w postać. „Zachód pozbawiony jest tego przedziwnego kolorytu, który jednak w codziennym życiu bywa uciążliwy”, podsumowuje.
RACJONALISTKA MISTYCZKA
Film Bortki opowiada o miłości silniejszej niż śmierć. Dosłownie, bo główni bohaterowie umierają właśnie dlatego, że pokochali. W tamtych czasach Polka i Ukrainiec powinni być największymi wrogami, nie kochankami. „Z moim partnerem filmowym Igorem mieliśmy jakieś połączenie duchowe. Czasami na planie miałam wrażenie, że to wszystko już kiedyś przeżyłam, że to wydarzyło się naprawdę. To było mistyczne przeżycie, aż przechodziły mnie ciarki”. Otworzyła się na takie magiczne doznania, choć zawsze była racjonalistką. Nauczyła się nie chować emocji pod dywan, tylko je przyjmować i przeżywać. Przestała się bać, że jej wrażliwość ktoś będzie chciał wykorzystać.
PROFESJONALNIE INSTYNKTOWNIE
Karierę zaczynała jako modelka. Ten zawód nauczył ją profesjonalizmu, choć do tamtego etapu życia przyznaje się z pewną niechęcią. „Bo o czym mamy rozmawiać? Że ładnie wyszłam na zdjęciu? Bycie modelką pozwala dobrze zarobić, ale nie daje satysfakcji”. Jednak dzięki temu dużo podróżowała po świecie, nauczyła się języków, dojrzała, stała się twardsza. „Modeling nie wymaga doktoratu, ale żelaznego charakteru i wytrzymałości. Natomiast dzięki studiom aktorskim odkryłam instynkty, które są w nas zagłuszane przez wychowanie. Często sami nie wiemy, kim jesteśmy. W dzieciństwie wciąż słyszymy: »Tak się nie robi, tak nie można, dama tak się nie zachowuje«. I zaczynamy żyć w konflikcie z sobą”. Szkoła uświadomiła jej, że są w niej też niedobre uczucia, ale trzeba je zrozumieć, bo taka jest natura człowieka.
ANONIMOWO POPULARNA
Bycie gwiazdą nigdy jej nie interesowało. Gdy po roli w „Quo vadis” (reż. Jerzy Kawalerowicz) stała się popularna, wręcz ją to irytowało. „Każdy mnie rozpoznawał, podchodził, prosił o autograf. To było krępujące”. A Magda nie lubi powierzchownych kontaktów. Szkoda jej życia na bywanie na bankietach, pojawianie się w telewizyjnych show. „W Nowym Jorku jestem anonimowa. Cudownie jest być nierozpoznawalną, bo wtedy dużo więcej można zobaczyć”. Woli patrzeć i zauważać
[pani.pl]