Nosi ubrania od Armaniego i Diora. Czyta książki Kapuścińskiego i dramaty Witkacego. Tak jak gwiazdy Gwyneth Paltrow i Liz Hurley została właśnie twarzą Estee Lauder. Tym samym Anja Rubik trafia na listę dziesięciu najlepszych modelek świata.
Czuję się...
... Polką i obywatelką świata. Moi rodzice wyemigrowali z kraju, kiedy byłam mała. Najpierw do Grecji, później Kanady. W końcu trafili do RPA. Mieszkaliśmy w Transkei, w Umtata, mieście, w którym urodził się Nelson Mandela. Jest to tak zwana czarna część RPA. Byłam jedyną białą dziewczynką na podwórku. Mama zmuszała mnie, żebym chodziła w butach, ale ja i tak zrzucałam je już na progu i boso biegałam z innymi dzieciakami.
W 1989 roku wróciliśmy do Polski, do Częstochowy. Ale bardzo szybko znowu wyjechałam, tym razem do Paryża, gdzie skończyłam brytyjskie liceum i zaczęłam pracować jako modelka. Zdałam angielską maturę. Mówię także po francusku. Dzięki temu potrafię dogadać się na całym świecie i nigdzie nie czuję się zagubiona. Teraz mieszkam w Nowym Jorku. Jest mi tam dobrze. Co nie znaczy, że nie czuję się związana z moim krajem. Każdego ranka odprawiam ten sam rytuał. Najpierw nastawiam ekspres do kawy, zakładam soczewki kontaktowe (mam minus cztery dioptrie) i włączam Internet, żeby sprawdzić, co dzieje się w Polsce.
Wiem, że rodzice są ze mną
W Paryżu wynajęłam mieszkanie i w wieku 17 lat rozpoczęłam dorosłe, samodzielne życie. W ciągu tygodnia chodziłam do liceum, a w weekendy i wakacje pracowałam jako modelka. Rodzice zawsze mieli do mnie duże zaufanie, nie musiałam zabiegać o niezależność. Teraz z perspektywy kilku lat trochę się dziwię, że puścili mnie samą. Codziennie dzwonię do mamy albo taty, piszemy SMS-y. Szczególnie ojciec dokładnie śledzi moją karierę.
Świetnie orientuje się, kto jest kim w świecie mody. Prowadzi dokumentację wszystkich sesji z moim udziałem.
Jest moim najwierniejszym fanem. Czasami mam wrażenie, że trochę przesadza, ale dzięki temu, gdziekolwiek jestem, nawet w najbardziej oddalonym zakątku świata, nigdy nie czuję się samotna. Moi rodzice są przy mnie myślami.
To mi bardzo pomaga.
To nie miejsce na fochy
Wiem, że do wizerunku modelki przypisanych jest wiele stereotypów – głupie, puste, woda sodowa uderza im do głowy… Jest wiele pięknych dziewczyn, ale wygrywają te, które są ładne i zdyscyplinowane. Bo jeśli chce się pracować z najlepszymi, to nie ma miejsca na fochy. Zanim zostałam twarzą Estée Lauder, musiałam przejść rozmowy kwalifikacyjne. Powierzając mi tę rolę, firma związała się ze mną na kilka lat i zainwestowała w moje nazwisko mnóstwo pieniędzy. Wybrano mnie nie tylko dlatego, że jestem miłą blondynką. Liczyło się też to, że mówię kilkoma językami, jestem odpowiedzialna, rzeczowa i zrównoważona.
Z dumą opowiadam, kim jestem
Dziwi mnie, kiedy widzę dzieci rodaków mieszkających zaledwie od kilku lat w Stanach, które nie mówią już po polsku. Kryją się za tym kompleksy i chęć asymilacji za wszelką cenę. Szkoda, bo Polska należy teraz do Unii, a Europa jest postrzegana przez Amerykanów jako kolebka kultury.
Zapytana o pochodzenie, z dumą odpowiadam, że jestem Polką, bo uważam to za plus. Amerykanie żyjący tu od pokoleń też zawsze starają się podkreślić swoje europejskie korzenie. Boli mnie jednak, kiedy spotykam się z negatywnymi stereotypami dotyczącymi Polaków.
Byłam tam we właściwym czasie
Przełom w mojej karierze nastąpił dzięki fotograficzce Inez van Lamsweerde. Pamiętam, że akurat wychodziłam z paryskiego studia PinUp po zakończonej sesji, kiedy w drzwiach zderzyłam się z Inez. Szukała właśnie modelek do kampanii reklamowej dla Chloé. Wpadłam jej w oko. Od tej sesji zainteresowały się mną takie marki, jak Tod’s, Armani, Dior, Dolce & Gabbana, Ungaro. Gdybym wyszła kilka minut później albo wcześniej, nie spotkałabym Inez i moja kariera być może potoczyłaby się zupełnie inaczej. W świecie mody liczy się to, by być we właściwym miejscu o właściwej porze. I to zarówno w znaczeniu dosłownym, jak i metaforycznym. Mogę powiedzieć, że trafiłam na dobry moment, bo akurat jest moda na dziewczyny o słowiańskiej urodzie.