Dwie światowe stolice mody, Paryż i Tokio stanęły otworem przed młodziutką, zaledwie 15-letnią stargardzianką, Eweliną Olczak. Ta krucha, delikatna dziewczyna ma za sobą już pierwsze profesjonalne sesje zdjęciowe i pokazy mody. Jednak twardo postanowiła, że zanim poświęci się całkowicie zawodowi modelki i fotomodelki najpierw pokończy szkoły.
W poprzedni poniedziałek Ewelina wróciła do domu po ponad miesięcznym wyjeździe. Ta śliczna 15-latka całkiem sama była w Tokio. Pracowała tam jako modelka i fotomodelka. Ale po kolei...
Wzięła sprawy w swoje ręce
Ewelina słyszy od rodziny, przyjaciół, znajomych i sąsiadów, że ma wygląd modelki. Że jest ładna, zgrabna, szczupła, wysoka i nadaje się do tego, by prezentować ubrania. Ewelina nie puszcza tych uwag mimo uszu. „Trzeba zacząć coś robić” - myśli. - „Muszę spróbować, jeżeli się spodobam, będzie super!”. W II klasie gimnazjum zapisuje się do szkolnego kółka, działającego pod hasłem „Moda i uroda”. Uczy się robić makijaż, chodzić na wysokich obcasach. Bierze udział w organizowanych w Stargardzie amatorskich pokazach mody. Szuka w internecie agencji mody. Znajduje poznańską „HOOK”. Wypełnia formularz. Nie czeka na ich reakcję, sama po kilkunastu dniach dzwoni i pyta, jak oceniają jej szanse. Słyszy prośbę o przysłanie zdjęć. Wysyła fotki. Potem wszystko już toczy się samo i nabiera tempa.
Kontrakt z agencją
Jest listopad 2004 roku. Ewelina dostaje zaproszenie do jednego ze szczecińskich klubów, gdzie przedstawiciele agencji „HOOK” robią casting. Przyszło bardzo dużo dziewczyn, Ewelina 2 godziny czeka na wejście. Wchodzi, potem przebiera się w kostium kąpielowy. Robią jej zdjęcie. Do II etapu przechodzi tylko ona i jedna szczecinianka. Pocztą przychodzi formularz i kontrakt. Na początku kwietnia tego roku Ewelina jedzie na tygodniowe zgrupowanie do Poznania. Jest najmłodsza spośród 15 dziewczyn, pochodzących z różnych miast Polski. To nie są wczasy. Mają całe dnie wypełnione zajęciami. Fryzjer, kosmetolog, makijażystka. Ewelina nie narzeka, cieszy się, bo wie że ta wiedza przyda się jej w przyszłości. Zgrupowanie kończy się 5 kwietnia pokazem, który jest jednocześnie finałem konkursu „Viva Look 2005” . Dziewczyny prezentują kolekcję ciuchów i strojów kąpielowych. Z powodu żałoby po śmierci Jana Pawła II jest to zamknięta, skromna impreza.
Gość z Paryża
Pokaz obserwuje Julie Provenzano, prezes cieszącej się dobrą renomą paryskiej agencji mody „Viva!”. Z całej piętnastki wybiera jedynie dwie dziewczyny, które będą dla niej pracować, które zabierze do Paryża. To Natalia z Warszawy i najmłodsza wśród adeptek modelingu, stargardzianka Ewelina Olczak.
- Nie liczyłam na to, byłam bardzo zaskoczona - wyznaje Ewelina Olczak. - To był wielki szok i wielka radość. Byłam bardzo zadowolona, że zostałam zauważona, że chcą ze mną współpracować. Tym bardziej, że - jak powiedziała Julie - wszystkie dziewczęta były piękne, naprawdę bardzo atrakcyjne.
Zaproszenie do Paryża jest aktualne od początku czerwca. Ewelina szybciej kończy II klasę w stargardzkim Gimnazjum nr 4. Jest wdzięczna dyrektor szkoły i nauczycielom, że jej na to pozwolili. Do domu przynosi świadectwo z czerwonym paskiem.
Najpierw nauka
Rodzice nie podcinają jej skrzydeł. Są zadowoleni, że coś się jej udało.
- Są bardzo kochani, bardzo mi pomagają, to mój skarb - mówi Ewelina. - Nie chcę jednak cały czas być zdana na nich. Muszę zabezpieczyć się na przyszłość. Dlatego teraz poświęcam dużo czasu na naukę. Muszę podszlifować angielski. Nie wiem jeszcze na pewno, gdzie pójdę po skończeniu gimnazjum. Może do LO nr 2, na profil z językiem angielskim i francuskim.
Ojciec modelki zapewnia, że najmłodsza córka nigdy nie zawiodła zaufania rodziców, za to przyzwyczaiła do tego, że jest samodzielną osóbką.
- Niech jej się powiedzie! - mówi Bogdan Olczak, tato Eweliny. - Naszym warunkiem jest tylko to, że nie może ucierpieć nauka. Wyjazdy tak, ale wyłącznie w ferie czy wakacje. Jest silna i trzeźwo myśląca. Mam nadzieję, że nie zboczy z tego kursu. Wszyscy się cieszą, że jej się powiodło, są zachwyceni zdjęciami, gratulują. Dobrze, że ją zauważyli, że ją chcą. Miała szczęście. Daj Boże, żeby tak było dalej. Musi jednak skończyć liceum, a potem niech robi co chce!
Polki są piękne
Tato odwozi Ewelinę do Warszawy, stamtąd razem z Natalią lecą do stolicy Francji. Spędzają tam 2 pracowite tygodnie. Najpierw tzw. testy, czyli stylizowane zdjęcia, które każda początkująca modelka umieszcza w książce - portfolio, które pokazuje potencjalnym klientom. W Paryżu Ewelina biega na castingi, na których spotyka piękne dziewczyny z całego świata: Amerykanki, Brazylijki, Rosjanki.
- W świecie mody bardzo popularne są Słowianki - zauważa Ewelina. - Jest bardzo duże zapotrzebowanie na modeli z Polski, z Rosji, szczególnie na blondynki. Bardzo często słyszałam tam, że Polski są ładne. Że mamy ładne figury i cery.
Ewelina jest szczupła z natury. Może jeść co chce i nie traci linii. A to, że linię trzymać musi ma zapisane w kontrakcie a agencją. Nie ma prawa, by zmieniły się jej wymiary, kolor włosów, nie może sobie pozwolić też na radykalną zmianę fryzury. Nie może przesadzić z opalaniem na solarium. Musi dbać o cerę. Czyli zapomnieć o grubej warstwie makijażu.
- Modelka musi być wygimnastykowana, w miarę możliwości uprawiać jakiś sport, a także jogę - opowiada Ewelina. - Ja uprawiam siatkówkę, trenuję cztery razy w tygodniu.
Trochę za młoda
W Paryżu obowiązuje jeszcze jedna zasada: modelka musi mieć skończone 16 lat. Agencje nie mają prawa zatrudniać młodszych dziewcząt. Tymczasem Ewelina miesiąc temu skończyła dopiero 15.
- Dlatego na razie nie miałam tam szans na stałą pracę, może da radę za rok? - zastanawia się dziewczyna. - Mimo to było bardzo fajnie. Dużo zwiedziłam. W agencji „Viva!” poznałam przemiłe osoby, które bardzo przejmowały się swoją pracą i przez cały czas zajmowały się mną. Atmosfera była fantastyczna.
Z Paryża Ewelina przywozi komplet profesjonalnych zdjęć. Spędza wakacje z przyjaciółmi. W tym czasie jej agentka z „agencji matki”, czyli z „HOOK”, wysyła jej zdjęcia, umawia terminy.
Jest profesjonalistką
Ósmego sierpnia - tym razem już zupełnie sama - młodziutka stargardzianka wylatuje do Tokio. Po 13 godzinach podróży ląduje w Japonii. Od razu zjawiają się ludzie z agencji „Bravo Models”, dla której będzie tam pracować. Zaprowadzają ją do wynajętego mieszkania. Spisują wymiary, podpisują kontrakt. Potem na casting. Wpada w szalony, szybki i kolorowy wir.
- Całe dnie, od godziny 10 do 23, spędzałam na castingach, które były w różnych zakątkach Tokio, nawet kilkanaście dziennie - opowiada Ewelina Olczak. - Na każdym były inne kryteria. Jeździł z nami menedżer. Musiał przedstawić nas, opowiadać dlaczego warto z nami pracować. W moim wypadku to nie było łatwe, przecież dopiero zaczynałam.
Dyrektor macierzystej agencji jest dumna z Eweliny. Mówi, że bardzo dobrze się zapowiada.
- Stawiam ją za wzór - mówi Agnieszka Pilarczyk, dyrektor Agencji Modelek „HOOK” w Poznaniu. - Mimo bardzo młodego wieku jest bardzo dojrzała i profesjonalna. Pracowita i punktualna, potrafi zrobić dobre wrażenie na klientach. Na Paryż czy Mediolan musi jeszcze poczekać aż skończy 16 lat. W japońskich agencjach jest inaczej, to prawdziwa szkoła życia dla początkujących modelek.
A. Pilarczyk tłumaczy, że to agencja najpierw inwestuje w dziewczynę, a ona musi to odpracować. Jednak Ewelina już zarobiła swoje pierwsze pieniądze. Niemałe, jak na nastolatkę.